[LaVi]
Niesiemy za sobą dzień, nadszedł czas egipskiej plagi,
z nieba spada gęsta krew, jak kruk wypruwam Ci flaki.
Będziesz tonął w brudnej krwi, aż po szyję cię pokryję,
nadchodzą pojebane dni, przed Tobą dwa brutalne ryje.
Niczym freed'y i Jason, tworzymy sadystyczny duet,
jesteś jak gnijące mięso, popadające w chory obłęd.
Larwy i wszelkie robactwo, wypełzają z Twego ciała,
handlujemy organami, to wyrwana ze snu mara.
Zarażamy jak malaria, to pandemia czarnej śmierci,
nasze twarze zdobi maska, nie przeżyją tylko święci.
Miliony zarażonych, z każdą sekundą tracą tlen,
uwięzieni w pułapce wojny, pośród padlinożernych hien.
Karawana pustych trumien, ciągnie za sobą korowód,
w rowie płynie krwawy strumień, pełen martwych płodów.
Fetor rozkładającej się padliny, spowija światło dnia,
przekraczamy swe limity, pozbawiamy dusze ciał.

Ref.

Plagi pochodzące z gorących piasków Egiptu,
zostały dziś spisane, na jednym z manuskryptów.
To nauka dla potomnych, nie będzie drugiej szansy,
bo następnym razem położymy kres ludzkiej rasy.

[Pikasso]
Przynoszę czarną ospę, szykuj sobie pogrzeb,
zmów ostatnią modłę, śmierci nie uciekniesz z objęć.
To już jest koniec, witaj się z Diabłem lub Bogiem
i jeszcze na odchodne, środkowy palec na drogę.
Niebo robi się czarne, pada morderczy grad,
po ilości martwych ofiar, widać że był to obfity opad.
Po zniszczonych domach, lękacie się gniewu Boga,
który ześle plagę szarańczy, która nic nie zostawi.
Z wegetarianinów przerzucicie się na kanibalizm,
by żyć musicie zabić, lub zostać padlinożercami.
Kiedy nastanie mrok, wy wpadniecie w chaos,
ciemność zapadła wszędzie jak w noc polarną.
Masowy mord dzieci, brak przedłużenia swego rodu,
w drzewie genealogicznym, brak odległych przodków.
10 egipskich plag, nawiedzi w końcu znów ten świat,
przy tym zbierając krwawe żniwo ofiar.


Dzięki Pikasso za współprace