Sokół, który spędza wakacje na Karaibach z Marysią Starostą, zdaje relacje swoim fanom z pobytu.

- Jestesmy na Sw. Lucji.
Mieszkamy na rdzennej dzielnicy na Dauphin street.
Zero bialych.
Bieda jak skurwysyn ale za to widzimy prawde a nie resorty.
Pokrzyzowalem plany pedofila chyba z Niemiec co chcial zgarnac malego murzynskiego chlopca do siebie.
Bezczelna kurwa wmawiala mi jeszcze ze to jego syn!
Dziwne uczucie.
Nienawidze tych zjebanych frajerow.
Na naszej ulicy bylo centrum melanzu.
Tradycyjnie ponoc co piatek zamykaja cala ulice i jest street party.
Takie ze skonczylo sie mierzeniem z kopyt policji z tubylcami, ktorzy finalnie pogonili radiowoz.
Centralnie pod balkonem naszej "rezydencji" bo mieszkamy nad pubem Castro w pokoju wynajetym od murzynki co zabrala nam pilota od klimy i mamy 15 stopni non stop.
Ja juz kimalem ale Marysia z balkonu obserwowala cala akcje.
Lubie byc poza ta szopka dla bialych turystow, ale to czasami uciazliwe i nie zawsze bezpieczne.
Koks i ziolo chce tu sprzedac kazdy.
Jak im tlumacze ze ja tu jestem odpoczac a nie najebac sie i nacpac sa zdziwieni.

- Wczoraj spotkalismy Polakow co przyplyneli na Lucje na Fryderyku Chopinie.
Dzis zaprosili nas na poklad.
Wlazlem na maszt na druga platforme, ale na reje nie wlazlem.
Kto byl ten wie jaka to wysokosc i jak sie tam wchodzi i schodzi.
Kozak widok.
Jak wlazlem to przez chwile myslalem ze nie zejde, bo nie widzisz nic, musisz sie po prostu opuscic z platformy i zlapac stopa linke.
Ale luz.
Nie bylo tragedii.
Zajebiscie bylo, fajna zaloga, dobra akcja.
A u nas na dzielni po powrocie klasyk.
Czarne dzieciaki biegaja za psami z kijem.
Maryska karmi wszystko co sie rusza.
Kolejna szyneczka w puszce dla pieska.
Miejscowi patrza na nas jak na kosmitow.
Czemu tam mieszkamy i co robimy.
Zyjemy kurwa.
Poznajemy prawdziwy swiat.
No i jemy najtansze czyli najlepsze zarcie.
Krewetki, ryby, ryz, warzywa.
Po Kreolsku. Sos Kreolski na Martynice byl mistrzem, ale tu daja jakis ostrzejszy, chyba jeszcze lepszy.
Pojutrze Barbados.
Zobaczymy jak tam.
Martynika, gdzie bylismy przez pierwszy tydzien, jako czesc zamorska UE, moze byc przez nas odwiedzana na dowod.
Biurokracja saczy sie tam jak w calej Unii.
Tu jest zupelnie inaczej.
Wild Tropics.
Zdrowia!